poniedziałek, 24 lutego 2014

Kiwi


Wiele osób zastanawia się czy posadzić Kiwi. To mój krzew wczesną wiosną.

pnacza
 Widzimy jak przepięknie się owija na wszystkim co napotka na swojej drodze.
pnącze
 Te gałęzie można wykorzystać w kompozycjach kwiatowych.
kiwi
 Pod krzewem raczej nic nam nie urośnie, panuje tam głęboki cień, nawet w upalne lato.
kiwi
.Cytując opis za stroną dowiadujemy się niezbędnych informacjii
Aktinidia ostrolistna dorasta w polskich warunkach do 4-8 metrów wysokości. Przycinana krzewi się obficie i pokrywa pędami powierzchnię około 20 m2. Przyrosty roczne osiagają 3 metry długości. Najpierw rosną prosto, lecz gdy poczują podporę, okręcają się wokół niej kilkukrotnie. Pędy pokryte są pięknymi, okazałymi liśćmi, które we wrześniu przebarwiają się na złoty kolor.

Rośliny zakwitają i owocują po 3-4 latach od posadzenia. Kwiaty rozwijają się na początku maja. Są niezbyt okazałe, białe, czasem lekko zaróżowione. Męskie szybko opadają, a żeńskie równie szybko przekształcają się w owoce.

Owocem jest jagoda podobna do dużych owoców agrestu długości 2,5 do 3,5 cm. Dojrzewają stopniowo od początku czerwca do końca października, rzadko opadają. Pozostają na pędach aż do ostrych mrozów, a czasem nawet do wiosny. Nadają się wyśmienicie do bezpośredniego zjedzenia na surowo. Można je suszyć, przerabiać na marmolady, wina, nalewki, dodawać do sałatek owocowych i warzywnych, można je położyć na placek i upiec tak jak placek ze śliwkami.
pnączepnącze
 Tu opiszę własne doświadczenie związane z uprawą tej wspaniałej rośliny. Szukałam Aktinidii przez kilka lat( nie miałam jeszcze internetu). Sprzedawca w sklepie ogrodniczym na moją prośbę przywiózł egzemplarze ostrolistnej odmiany- samca i samicę. Oczywiście najpierw czytałam jakie warunki toleruje, przekonała mnie duża wytrzymałość na mróz. Nie podejrzewając możliwości wzrostowych rośliny posadziłam je w odległości 1,2m, u wejścia do ogródka warzywnego. Ziemia tam była żyzna, ale był to bardzo podmokły teren( wiosną woda stoi). Pierwsze dwa lata krzew rósł powoli. W trzecim roku pokazał co potrafi, wejście znikło pod gąszczem, a następną wiosnę powitał pąkami kwiatów. Moja radość była przedwczesna przymrozki zniszczyły pąki, za to w ramach rekompensaty wypuścił wiele dochodzących do 3 m pędów. Teraz zobaczyłam jakie to piękne pnącze. Jeśli nie ma się na czym owijać , wykorzystuje własne pędy, daje cień i chłód pod spodem( moje psy uwielbiają latem tam leżeć). Następnego roku zakwitł, kwiatki niepozorne, ale pachną prześlicznie. Oczywiście samiec rośnie słabiej. W tamtym roku mróz zniszczył część pędów, ale i tak owoców było wiele. Owoce są wielkości winogrona, i to nie kolor świadczy o ich dojrzałości. Te rosnące w cieniu są zielone, muskane słońcem mają fioletowe przebarwienia. Wyglądem przypominają agrest. Bardzo smaczne, trudno powiedzieć do czego podobny smak, ale na pewno nie do Kiwi ze sklepu. Dojrzewają, tak od września do mrozów. My po prostuje zjadamy, resztki pozostawione na pnączu służą za pokarm ptakom zimą. I jeszcze ważna cecha, działają rozluźniająco. Tak, że jednorazowo nie więcej niż garść.
Sadząc od razu przykopałam pędy, żeby mieć sadzonki. Gdyby jeden z egzemplarzy nie przetrwał, miałabym zastępcę. Kilka sadzonek oddałam oczywiści jako pary.
Żeby rozmnożyć kiwi, robimy dołek obok krzewu kładziemy pęd młody z zeszłego roku, uszkadzamy korę. przysypujemy ziemią i kładziemy kamień, żeby całość nam stabilizował. teraz czekamy do następnej wiosny, czasem już jesienią są korzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz